Wnętrza: harmonijne wnętrze ary katz

0
52
Rate this post

Jeśli wyznajecie w życiu/ modzie/ wnętrzach zasadę „mniej znaczy więcej”, mieszkanie Ary Katz z pewnością przypadnie Wam do gustu. Usytuowane w samym sercu Venice Beach, ma w sobie to coś, czym charakteryzują się dla mnie fajne, kalifornijskie wnętrza. Sama nie wiem czy chodzi o rozległą przestrzeń, być może to zasługa szklanych okien i wpadającego światła, albo zwyczajnie to ta nonszalancja… Po prostu jest bardzo „cool”! Ale ze smakiem!

Właściwie całe mieszkanie podoba mi się w 100%. Znajdziemy tu świetnie zbilansowane połączenie nowoczesnych elementów i mebli vintage, które tworzy harmonijną całość. Starannie wyselekcjonowane dodatki współgrają zarówno z szarą kanapą w salonie, jak i szklanymi stolikami i białą komodą. Dużo tu geometrycznych i podłużnych linii, kwadratowych pudełek, prostokątnych obrazów na ścianach czy luster. Prosta forma, szkło i plastik sprawiają, że wszystko zdaje się być lekkie, mało inwazyjne, wręcz odwrotnie.

Myślę, że to te wszystkie bibeloty tak mnie uwiodły w tym wnętrzu. Ale chyba nie jesteście zbytnio zaskoczeni… Plakat Roya Lichtenstein’a w kuchni i cała ściana grafik i obrazów (jedyne takie zapełnione miejsce w całym mieszkaniu), to chyba wystarczające powody, by zakochać się bez pamięci. I wcale nie trzeba się zbytnio wysilać, by uzyskać podobny efekt. Wystarczy jedynie kolekcjonować, co dla miłośników urządzania wnętrz nie powinno być żadnym problemem. Jeśli podoba Wam się ten efekt, zajrzyjcie do poprzedniego wpisu o ścianach pełnych obrazów.

Co jeszcze mogę dodać? Może wrócę do początku, a więc zasady „mniej znaczy więcej”. Bo chociaż jestem wielką fanką wszelkich bibelotów, z przykrością muszę stwierdzić, że wieczne odkurzanie gazet, sterty książek, pudełeczek i tym podobnych bywa bardzo męczące. Czasem chciałabym po prostu chcieć i mieć mniej, by czuć więcej. Harmonii, spokoju, spełnienia. Myślicie, że da się dojrzeć do tego stanu czy przepadnę wśród masy porozwalanych dodatków?