Lato w pełni. Da się to odczuć zwłaszcza wtedy, kiedy wszyscy znajomi wypoczywają nad polskim morzem, a Instagram wypełniają słoneczne zdjęcia plaży, wody, rybki i uśmiechniętych wczasowiczów. I choć jestem już mocno myślami w jesiennym klimacie, ktoś mi ostatnio zwrócił uwagę, żebym „dała spokój”, bo lato w pełni!
Spełniając więc prośby jednej z Facebookowych fanek, dzisiaj post bardzo letni. Od kiedy tylko odkryłam zakładkę „What Elle Wears” na stronie brytyjskiej edycji magazynu, zaglądałam – i nadal zaglądam – tam co jakiś czas w poszukiwaniu inspiracji. Jeśli pamiętacie pierwszą część tego wpisu, do obejrzenia tu (akurat była wtedy jesień), z pewnością zauważycie sporą zmianę. Coraz częściej na zdjęciach pojawiają się nowe redaktorki, asystentki i stażystki. Myślę, że to akurat plus, gdyż zaserwowanych stylizacjach znajdziemy sporo marek, które są nieco bardziej przystępne cenowo, jak również dostępne w naszych miastach czy sklepach online.
Dress for less? Być może! Mnie się podoba ten mix wyszukanych w sklepach vintage sukienek z metką czy ubrań upolowanych na wyprzedażach, połączonych z ciuchami z H&M, Zary, Gapa i ciekawymi dodatkami. Na tych akurat dziewczyny nie szczędzą, a znakiem rozpoznawczym jest zdecydowanie zegarek od Michaela Korsa czy torebka Celine. Muszę przyznać, że jeśli chodzi o buty i biżuterię, też stawiam na jakość i wolę kupować rzadziej, ale mieć dodatek, który zawsze powoduje u mnie uśmiech na twarzy, z którym nie będę musiała się żegnać w przyszłym sezonie!
Przede wszystkim podoba mi się ta naturalność, która bije ze zdjęć. Mam wrażenie, że te proste sesje wpisały się już w rytm pracy brytyjskich redaktorek, a ich stylizacje bynajmniej nie są zaplanowane na ich potrzeby. Już sobie wyobrażam, jak nagle o 12.55 dziewczyny schodzą aby zapozować przed fotografem i po 10 minutach wracają do swoich codziennych zajęć. A po pracy idą na kawę czy na drinka, ewentualnie zmieniając torebkę na mniejszą czy zwyczajnie dodając sobie elegancji malując usta czerwoną szminką. Nie są to stylizacje z szalonych ulic fashion weeku, gdzie każdy prześciga się w posiadaniu najlepszego ujęcia w najnowszej rzeczy od projektanta. Być może część z dziewczyn też staje rano przed szafą pełną ubrań i zastanawia się co tu na siebie dzisiaj włożyć (czytajcie: nie mam w co się ubrać!).
Także jeśli lubicie podglądać prawdziwą modę miejską, śledźcie zakładkę „What Elle Wears” bo naprawdę warto! Macie może swoją faworytkę? Ja uwielbiam Donnę Wallace (choć jej ostatnio jest mało) i zakochuję się w stylu Amy Lawrenson (na końcu znajdziecie jej zdjęcie).