Street style: granatowy prawie czarny

0
70
Rate this post

Wszystko zaczęło się od tego zdjęcia i wywiadu ze stylistką Jetteke van Lexmond. Moja obsesja z granatem jest dopiero w początkowej fazie, zapewne jeszcze zdąży się rozwinąć, a ja liczę na to, że moja szafa niebawem będzie pękać w szwach od nadmiaru granatowych marynarek, kurtek i płaszczy. No i gdyby trafiło się jakieś piękne i sztuczne futro, byłabym wniebowzięta.

Muszę Wam przyznać, że wcześniej jakoś po prostu nie zauważałam granatu, a jest to na tyle powszechny i uniwersalny kolor, że naprawdę nie trzeba się zbytnio wysilać, aby go znaleźć w sklepach. Nawet gdy czytałam książkę Ines La Fressange „Paryski Szyk”, jakoś nie wzdychałam do tej części o granatowej marynarce, którą najlepiej zestawiać z białymi jeansami i białą koszulą, ani przy granatowym sweterku w serek, który jak się okazuje jest ponadczasowy i pasuje najlepiej do białych jeansów, skórzanej kurtki i do tego koniecznie sandały na wysokim obcasie (ja zdecydowanie wolałabym włożyć wygodne botki Ash). Gdyby tak spojrzeć na większość zdjęć francuskich redaktorek mody coś w tym jest.

Moja ulubienica Emmanuelle Alt to prawdziwa mistrzyni stylu według Ines, a jej zestawy z białymi jeansami i granatowymi marynarkami zdają się być idealne na każdą okazję. Podobnie jest z granatowymi płaszczami, których jest równie dużo w sieci, co marynarek. Dopasowane, w stylu oversize czy militarnym – idealne na jesień, zwłaszcza jako alternatywa dla czerni. Najmniej przekonują mnie sukienki w odcieniach granatu, nie wiem z czego to wynika, ale kolor ten pasuje mi świetnie do okryć wierzchnich, koszul i wspomnianych swetrów. Fajnym pomysłem na granat są też dodatki, np. szal czy kapelusz. Coś mi się zdaje, że jesień będzie się mienić w różnych odcieniach granatu. A u Was?